Tunelu kolejowy Żegiestów-Andrzejówka stanowi niewątpliwie jedną z atrakcji naszej miejscowości. Powstał jako fragment kolejowej linii tarnowsko-leluchowskiej.
Budowa trasy kolejowej w latach 1874-76 była na owe czasy wielkim i trudnym przedsięwzięciem inżynieryjnym. Największym problemem stał się przełom Popradu w okolicach Żegiestowa. Zarząd Budowy Kolei doszedł do wniosku, że nie ma innej możliwości prowadzenia torów jak tylko tunelem.
Wykonanie tunelu zlecono firmie Koller und Gregorsen z Wiednia. Szerokość planowanego tunelu miała pozwolić na położenie dwóch torów. Wysadzanie skła dynamitem powierzono sporej grupie Włochów z Triestu. Tak zwanymi „biedkami" (małe jednokonne wózki), okoliczni chłopi wywozili urobek skalny.
Plan zakładał przebicie tunelu po linii prostej. W czasie robót zerwał się strop skalny przysypując 23 biedki oraz ponad 120 robotników. Próby dotarcia do zasypanych spełzły na niczym. Ostatecznie pozostawiono to miejsce jako zbiorową mogiłę, a tunel wydrążono łukiem obok. Zdecydowano również, że w takiej sytuacji przez przekop poprowadzony będzie tylko jeden tor.
Uroczyste otwarcie tunelu nastąpiło 25 listopada 1874 r. Zaproszeni goście z trudem przeszli tunelem, oświetlonym wtedy niemiłosiernie kopcącymi pochodniami. Złego wrażenia nie zatarł ponoć nawet wykwintny obiad z piwem.
Pierwszy pociąg przejechał długim na 514 m tunelem dopiero w 1876 r. Tyle czasu trzeba było na całkowite wykończenie tunelu. Po wybuchu I Wojny Światowej władze austriackie uznały tunel za bardzo istotny obiekt strategiczny. Do jego strzeżenia oddelegowano oddział żołnierzy, który z obu stron trzymał stałą wartę, a ponadto 8 razy na dobę patrolował wnętrze tunelu. Oddział został zakwaterowany w specjalnie wybudowanych barakach na Polskiej Łopacie w Żegiestowie (najprawdopodobniej dzisiejsza Alojzówka). "
A tunel służył dobrze. Przejeżdżało przez niego wielu kuracjuszy i letników, którzy tłumnie zjeżdżali do wód w Krynicy, Muszynie. Stanowił atrakcyjny cel wycieczek pieszych bawiących nie tylko w Żegiestowie gości.
I tak było właściwie do 1939 roku kiedy wycofujące się Wojsko Polskie wysadziło tunel. Niemcy jednak bardzo szybko go odbudowali. Tunel był bardzo potrzeby do komunikacji na front wschodni.
19 stycznia 1945 r. tunel po raz drugi został zniszczony, tym razem wysadzenia dokonali Niemcy. Tunel odbudowano dopiero po trzech latach (tyle ile trwała budowa całej linii Tarnów-Leluchów). W skutek dwukrotnego niszczenia tunelu naruszony został górotwór. Z konieczności zmniejszono prześwit tunelu tylko do jednego toru. W czasie odbudowy tunelu tuż po wojnie, od sklepienia oderwał się znacznych rozmiarów głaz. Na szczęście nic nikomu się nie stało. W miejscu zwaliska zbudowano specjalny żelbetowy „plaster - pancerz" tak, że przejeżdżające wagony nieomal ocierały się o niego. Żeby odstraszyć ciekawskich, którzy otwierając okna chcieli w ciemnościach tunelu przeżyć chwile mocniejszych wrażeń, zainstalowano brzozowe miotełki, które każdego, kto wychylał się przez okno, biły po twarzy.
Od 1986 r. przez żegiestowski tunel mkną elektryczne pociągi. A tunel staruszek, pamiątka po monarchii Habsburgów, dalej służy i dziwi dobrą kondycją. Dziwuje się jedynie nowoczesnym urządzeniom zainstalowanym w elektrowozach i wspomina „ciuchcie" dudniące i spowite kłębami dymu i pary za swej młodości.